Podczas niedzielnego meczu z Lechią Gdańsk mieliśmy przyjemność gościć trenera reprezentacji Polski Duaine’a Lindsaya. Selekcjoner przyznał, że był pod wrażeniem przebiegu spotkania i atmosfery na trybunach. Zdradził nam też, którzy z zawodników Edach Budowlanych trafili do jego notesu.
- W niedzielę oglądał pan spotkanie Edach Budowlanych Lublin z Lechią Gdańsk. To był dobry mecz?
– To spotkanie mogło się podobać. Budowlani byli lepszą drużyną, choć nie ustrzegli się błędów, zwłaszcza w chwycie i podaniu. Było aż szesnaście rzutów karnych, a tylko w pierwszej połowie zawodnikom aż dziesięć razy wypadła piłka do przodu. To za dużo. Muszę też przyznać, że sędziowanie momentami nie było na najwyższym poziomie. Ale to był z pewnością dobry mecz. Budowlani mnie zaskoczyli. Widać było efekty pracy wykonanej przez nowego trenera ataku (Piotra Jurkowskiego – przyp. aut.). Zawodnicy tej formacji byli dobrze ustawieni i solidnie pracowali. Zawiodłem się za to na Lechii. Zespół z Gdańska nie zagrał drużynowo.
- A co może pan powiedzieć o atmosferze na trybunach?
– Było fantastycznie i bardzo mi się podobało. Pod koniec nawet sam dałem się trochę ponieść emocjom. Nie powinienem tego robić, bo jako selekcjoner powinienem pozostać neutralny, ale kiedy po meczu świętowaliście zwycięstwo, wstałem i cieszyłem się razem z wami.
- Niedługo będzie pan wysyłał powołania na październikowy mecz z Ukrainą. Czy w trakcie niedzielnego meczu zapisał pan w swoim notesie któreś z nazwisk zawodników z Lublina?
– Przede wszystkim Piotrka Wiśniewskiego. Zagrał w tym meczu wybitnie, to był jeden z jego najlepszych występów, jakie widziałem. Jest dla mnie zawodnikiem pierwszego wyboru i to oczywiste, że powinien znaleźć się w składzie. Podobała mi się także gra Daniela Tomanka i Michała Musura i dla nich też widzę miejsce w kadrze. Daję sobie kilka dni na podjęcie ostatecznej decyzji powołania będą wysyłane w przyszłym tygodniu.