W nadchodzącym sezonie Edach Budowlani włączą się do walki o mistrzostwo Polski w rugby 7. Tworzeniem i prowadzeniem drużyny zajmie się Piotr Jurkowski, były zawodnik naszego klubu, w poprzednich rozgrywkach asystent trenera pierwszego zespołu. Porozmawialiśmy z nim o jego nowej misji.

  • Dlaczego „siódemki”?

– Już kilka lat temu, kiedy wróciłem do Lublina, rozmawiałem z zarządem klubu o tym, że chciałbym poprowadzić taki projekt. Jakoś to wszystko się nie składało i nie udało się tego wcielić w życie. Ten wariant naszej dyscypliny był u nas trochę zaniedbany. Teraz jest dobry moment, by to zmienić i cieszę się, że mój pomysł spotkał się z aprobatą klubowych władz. Rugby siedmioosobowe jest sportem olimpijskim, przy okazji ostatnich igrzysk robi się o nim coraz głośniej. Ja praktycznie całe życie grałem w „siódemkach”, zdobyłem kilka tytułów mistrza Polski, kocham tę odmianę rugby i chyba to było decydującym czynnikiem.

  • Co odróżnia rugby siedmioosobowe od jego klasycznej odmiany poza liczbą zawodników na boisku?

– Przede wszystkim jest szybsze. Zawodnicy muszą być inaczej wytrenowani niż w „piętnastkach”. Tam, jeśli ktoś jest zmęczony, może przycupnąć, przykleić się do przegrupowania i chwilę odpocząć. Tu nie ma na to miejsca i czasu. Gra się dwa razy po siedem minut, młyny są trzyosobowe, a formację ataku tworzy czterech zawodników. Poza tym reguły gry są podobne. Ale to tak jak z klasyczną koszykówką i tą 3×3, która też pojawiła się w programie igrzysk olimpijskich. „Siódemki” są bardziej widowiskowe, w krótkim czasie można rozegrać więcej meczów, a co za tym idzie, mistrza Polski można wyłonić w kilku jednodniowych turniejach, a nie w przeciągu całego sezonu.

Dalsza część rozmowy znajduje się pod grafiką

  • Jak wygląda proces tworzenia drużyny?

– Na chwilę obecną będziemy skupiać się na zawodnikach z drużyny rugby piętnastoosobowego, bo nie mamy aż takiego zaplecza personalnego, żeby stworzyć ten zespół z innych ludzi. Od czegoś musimy zacząć. Poznałem tych chłopaków przez tych kilka miesięcy pracy z pierwszą drużyną. Wiem, komu mogę zaufać i na kogo mogę liczyć. Jestem już po rozmowach i wszyscy wyrazili chęć grania dla Budowlanych w „siódemkach”. Na samym początku nieodpłatnie, bo musimy się pokazać i w Lublinie i na arenie ogólnopolskiej, żeby myśleć o jakichkolwiek pieniądzach.

  • Kogo zatem będziemy mogli zobaczyć w „siódemkach”?

– Na pewno Maćka Grabowskiego, który jest urodzonym graczem siódemkowym. Do tego Michała Musura, Dominika Tomaszewskiego, Michała Węzkę, Staszka Kasprzaka, Oskara Rudzińskiego czy Maksymiliana Próchniaka z drużyny kadetów, który jest jeszcze za młody na ligowe występy w „piętnastkach”, ale w „siódemkach” może już grać. W tym projekcie widzę też grających w pierwszym zespole obcokrajowców: Kuziwakwashe Kazembe, Kudakwashe Nyakufaringwę, Panashe Dube czy Jamesa Campbella. Wiem, że dadzą sobie radę. Tak naprawdę zapraszam do współpracy każdego, kto chciałby zaangażować się w ten projekt. Sam też będę pomagał na boisku na tyle, na ile będę mógł. Zdrowie i chęci jeszcze są…

  • Występy w rozgrywkach siedmioosobowych będą dla zawodników do pogodzenia z grą w lidze?

– Tak, bo wszystkie turnieje są zaplanowane tak, by nie pokrywały się terminami z rozgrywkami ligowymi i meczami reprezentacji. Rozmawiałem już na ten temat z trenerem Hendrikiem Wentzelem. Wyraził aprobatę i zadeklarował pomoc w prowadzeniu tej drużyny.

  • Jak wyglądają plany sportowe na najbliższe miesiące?

– W tym roku będziemy mieli dwa turnieje. Pierwszy odbędzie się we wrześniu, a drugi w październiku. Chcemy pokazać się w nich z jak najlepszej strony. Jak pójdzie nam dobrze, a z tymi zawodnikami nie może pójść źle, to w zimie chcemy poszukać sponsorów i ludzi, którzy wsparliby nas finansowo, żeby chłopaki coś z tego mieli. Jeśli będą wyniki, to powinno nam być z tym łatwiej. A gdyby później udało się zdobyć medal, to byłyby szanse na stypendia, bo jest to sport olimpijski. Mistrz Polski wyłaniany jest w cyklu czterech turniejów, kolejne dwa odbędą się w przyszłym roku. Jeśli wszystko ułoży się po mojej myśli, jeden z nich chciałbym zorganizować w Lublinie.

Piotr Jurkowski (Fot. Rugby Foto)